08-02-2008
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Nie każda kobieta potrzebuje urlopu z okazji narodzin potomka, często zdarza się, że panie wysyłają na urlop macierzyński swoich mężczyzn, a same rzucają się w wir obowiązków zawodowych. W przypadku zerwania z partnerem, sytuacja okazuje się być bardziej zawiłą. Tak przynajmniej sądzi właścicielka japońskiej firmy Hime & Company. Jej pracownicom należy się urlop z powodu rozstania się z partnerem. Przesada, czy w pełni uzasadniony krok?
Urlop z powodu złamanego serca jest tym większy, im zatrudniona osoba jest starsza. Pracownicom poniżej 24 roku życia należy się 1 dzień urlopu, panie powyżej 29 wiosen dostają 2 dni, potem jest jeszcze lepiej. Powyżej „trzydziestki” dostaje się 3 dni wolnego.
Te różnice nie są nieusprawiedliwione. Pomysłodawczyni, w styczniowym wywiadzie dla agencji Reuters, wyjaśnia: ”Dwudziestolatki znajdą sobie chłopaka natychmiast, podczas, gdy trzydziestolatkom przychodzi to znacznie trudniej. Im dalej w las (lat), tym rozstania są coraz boleśniejsze. Kobietom po tego typu przejściach należy się odpoczynek. Zupełnie jak po chorobie. Potem wracają do pracy w pełni sił”.
Praktyka ta rodzi jednak pewną niesprawiedliwość, pracownice często zmieniające partnerów będą na pewno fizycznie bardziej wypoczęte, niż ich koleżanki tkwiące latami przy jednym mężczyźnie.