Separacja Ala Gore'a i jego żony Tipper po czterdziestu latach małżeństwa odzwierciedla trend rozstawania się w starszym wieku. Ale czy to taka zła rzecz? Pyta Helen Rumbelow na łamach Times Online.
Niedawno Al Gore i jego żona Tipper ogłosili, że postanawiają się rozwieść. Ich deklaracja spowodowała lawinę pytań, a w zasadzie jedno, często powtarzane: po co? Jeśli jesteś na tyle dojrzały/a, że twoja córka zdążyła się rozwieść, to może znak, że jesteś na to za stary/a.
Taki stan rzeczy ma wiele fascynujących aspektów, w tym możliwość ponownego odczytania książki autorstwa państwa Gore o radości z małżeństwa pt. Joined at the Heart („Połączeni w sercu"), bądź wymyślania kolejnych zabawnych sloganów, jakich mający bogatą historię polityczną Gore, mógłby użyć przy podrywaniu kolejnej partnerki (na Twitterze pojawiły się zabawne powiedzonka - np. „wanna see my hanging chad?" co może oznaczać „chcesz zobaczyć moją kartę wyborczą", a dosłownie: „zwisającą perforację"). Nie zauważono jednak, że tacy seniorzy, jak Al (62 lata) i Tipper (61 lat) stanowią grupę przeciwstawiającą się trendowi zmniejszania się ilości rozwodów. To tak, jakby zacząć grać w golfa lub zaangażować się w treningi tańca towarzyskiego, rozwód staje się swoistym hobby, na które masz czas tylko po przejściu na emeryturę.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego (The Office of National Statistics) wynika, że odsetek rozwodów spada gwałtownie w każdej grupie wiekowej poza tą po sześćdziesiątce. Dotyczy to ogólnie wieku powyżej sześćdziesięciu lat, bowiem autorzy badań nigdy nie uznali za konieczne rozdzielenie seniorów na grupy np. sześćdziesięcio- siedemdziesięcio- i osiemdziesięciolatków. Najstarszymi rozwodnikami są Bertie i Jessie Woods, którzy, mając po 98 lat, zdecydowali się zakończyć swoje małżeństwo.
Według danych statystycznych GUS na wszystkie małżeństwa zawarte na dany rok notuje się 1/3 rozwodów i tendencja ta rośnie. Wśród najczęstszych przyczyn zakończenia małżeństwa podaje się niezgodność charakterów, zdradę, problemy z alkoholem, naganny stosunek do członków rodziny i problemy finansowe. Rozwiedzeni małżonkowie przeżywają ze sobą - średnio 13 lat, a ich wiek w momencie rozwodu to ok. 45 lat - wśród mężczyzn, a kobiety są o około 10 lat młodsze. Okazuje się więc, że i w Polsce ludzie średnim wieku i dojrzali nierzadko decydują się na rozwód.
Dlaczego starsze pokolenie Amerykanów, zamiast trzymać się za ręce wchodząc w jesień życia, zwiększa średni wieku rozwodu? Redaktorka Timesa rozmawiała z Andrew Smitem o separacji jego rodziców. Zwykle można oczekiwać, ze taką dyskusję przeprowadza się z roztrzęsionym nastolatkiem. Ale Smith ma 55 lat, a jego rodzice przeżywają właśnie dziewiątą dekadę życia. Redaktorka Timesa zapytała swojego rozmówcę, czy trochę nie za późno na szukanie nowych przygód?
- Myślę, że tak, to jest taki moment życia, kiedy faktycznie ludzie potrzebują siebie nawzajem - powiedział Andrew. - Ale wraz z wiekiem stajemy się mniej tolerancyjni. Matka i ojciec oczekiwali innych rzeczy na tym etapie życia i w końcu postanowili nie przeszkadzać sobie nawzajem. Wiele osób w ich wieku prowadzi odrębne życie - mają oddzielne sypialnie, etc. Ale oni potrzebowali więcej. Jest tu duch niezależności, ale i egoizm. Wsparcie, którego potrzebuje moja matka, stanie się odpowiedzialnością innych członków rodziny - dodał.
Stephanie Coontz, autorka Marriage, a History ("Małżeństwo: Historia), zauważa, że czynnikiem ryzyka rozwodu okazuje się ślub zawarty w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Dlaczego? Częściowo przyczyną jest tu fakt, że wówczas ludzie ciągle brali ślub w bardzo młodym wieku (Tipper miała 21 lat, Al 22). Częściowo zaś powód takiego stanu rzeczy to fakt, że średnia długość życia jest obecnie znacznie dłuższa i jeśli ktoś jest nieszczęśliwy w chwili, gdy dzieci opuszczają dom, zdaje sobie sprawę, że ma przed sobą jeszcze wiele dekad. Z danych urzędu statystycznego Wielkiej Brytanii z 2007 roku wynika, że obecnie rozwodzi się 50% więcej par po sześćdziesiątce niż dziesięć lat temu.
Dla kobiet takich, jak Ella Cook, która młodo wyszła za mąż i w młodym wieku miała dzieci, dłużej zajmuje znalezienie tyle pewności siebie, by odejść. Cook opuściła męża mając 65 lat, po prawie 40 latach małżeństwa.
- Jednym z powodów, dla których tak długo pozostawałam w małżeństwie było to, że mój mąż miał bardzo silną osobowość, a ponieważ wzięłam ślub w młodym wieku, długo nie umiałam patrzeć na siebie jak na indywidualność. Zajęło mi dużo czasu, aby wyobrazić sobie samodzielne życie - powiedziała pani Cook. - W końcu poczucie nieszczęścia staje się tak wielkie, że jest się gotowym poświęcić 40 lat życia dla nowej egzystencji. To bardzo smutne, bo to twoja historia. Jeśli rozwodzisz się po 15 latach, możesz ponownie wyjść za mąż, możesz mieć więcej dzieci. Ale po 40, nie masz na to czasu. Cała sprawa jest smutna dla dorosłych dzieci i skomplikowana dla wnuków. Ale nie można tego dalej ciagnąć - dodała Cook.
Badania analizujące rozwody Amerykanów po czterdziestce przeprowadzone na zlecenie AARP wykazały, że ludzie w wieku 60-70 lat doceniają życie po rozwodzie bardziej niż inni odnajdując wiele satysfakcji w poszukiwaniu nowej tożsamości.
Christine Northam, doradczyni pracująca dla Relate (organizacji udzielającej porad małżonkom i osobom pozostającym w związkach) stwierdziła, że daje się zauważyć wzrost liczby rozwodów osób po sześćdziesiątce. - To znaczący trend. I myślę, że jest związany ze zmieniającą się rolą kobiet. Mogą pozostawać w związkach ze względu na dzieci, ale po ich wyprowadzce szukają samorealizacji; czują się bardziej niezależne. W wieku pięćdziesięciu kilku, czy też sześćdziesięciu kilku lat kobiety zdają sobie sprawę, że czeka je 30 lat aktywnego życia, i uważają, że może być ono bardziej ekscytujące - dodała Northam.
Okazuje się więc, że to nie strach przed śmiercią aktywizuje do przeprowadzenia zmian, ale pewność siebie, którą zyskujemy wraz z wiekiem.
W swej powieści "Nieśmiertelność" Milan Kundera stawia trudne pytanie -jeśli po śmierci mielibyście szansę żyć na ziemi raz jeszcze i moglibyście wybrać tego samego partnera życiowego na kolejne 40 lat, zrobilibyście to? Trudna sprawa. Przecież nawet w najszczęśliwszych małżeństwach ludzie zastanawiają się nad tym, jak potoczyłoby się ich życie z inną osobą przy boku. A kiedy wchodzą w jesień życia po długim i nieszczęśliwym małżeństwie, są bardziej skłonni zrobić cos więcej, niż rozmyślać na nieudanym związkiem...