Strona głównaZwiązkiRejs w nieznane czyli nowe życie po rozwodzie

Rejs w nieznane czyli nowe życie po rozwodzie

Nie jest to fakt radosny, ale trudno z nim dyskutować – pod względem rozwodów ambitnie gonimy Zachód. Ludzie coraz częściej decydują się na rozstanie i budowanie życia w nowej rodzinie. Pomijając ocenę motywacji takich decyzji, jedno jest pewne – jeśli w grę wchodzą dzieci, sprawa się komplikuje. I to bardzo.
Rejs w nieznane czyli nowe życie po rozwodzie [© stefanolunardi - Fotolia.com] Ich sytuację można porównać do statku, na którym spotkały się dwie załogi dotąd pływające osobno. Nikt ich nie pytał, czy mają ochotę na rejs w nowym składzie i z nowym dowództwem, bo przecież jeden z dwójki kapitanów został wymieniony. Statek wypływa w długi rejs w nieznane a na ćwiczenia zabrakło czasu. Psycholodzy zajmujący się rodzinami określili jakiego rodzaju niebezpieczeństwa i „mielizny” czają się na taką nową, niedoświadczoną „załogę”:

Nie ma równości

Niektórzy rodzice mają tendencję do uważania, że powinni darzyć dokładnie takimi samymi uczuciami swoje i przybrane dzieci. To utopia. Łączność z biologicznym dzieckiem zawsze będzie inna (bo głębsza, z dłuższą i bogatszą przeszłością, naznaczona intensywniejszymi wspomnieniami) niż z przybranym. Przecież nie tak rzadko zdarza się, że nawet spośród biologicznych dzieci, rodzice kogoś darzą mocniejszym uczuciem. Emocji nie sposób sobie narzucić. Rzecz w tym, żeby nie stały się one przyczyną nieprzemyślanych, niesprawiedliwych działań.

Kto pierwszy

Dzieci w łączonych małżeństwach są bardzo wyczulone na problem faworyzowania. Z pewnością będą wnikliwie obserwować przybranego rodzica, sprawdzając czy traktuje je tak samo, jak swoje biologiczne dzieci. Gdy odkryją, że ich zdaniem tak nie jest, mogą starać się zabiegać o jego względy, próbować „wkupić w łaski”, albo swoją złość i poczucie krzywdy przelać na przybrane rodzeństwo. Tamci z kolei zapewne nie pozostaną dłużni. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wpłynie to na atmosferę panującą wśród „całej załogi”.

Co na śniadanie?

Dwie rodzinny, z których powstała jedna, to często różne style życia, nawyki, sposoby spędzania wolnego czasu a nawet jedzenia. To także może być przyczyną konfliktów i „buntów”. Trzeba czasu, że powstały nowe zwyczaje, które scalą wszystkich. Im więcej będzie wspólnych doświadczeń, tym szybciej to nastąpi i poszczególni członkowie rodziny zrosną się w zgrany zespół, który po prostu lubi ze sobą być.

Poprzedni statek

„Moja prawdziwa mama pozwoliłaby mi na to”, „W poprzednim domu nigdy nie musiałem tego robić”. Niestety „załoga nowego statku” może mieć tendencje do tego by idealizować poprzedni. Rodzice chcieliby jak najszybciej zatrzeć nieprzyjemne (bo rozwód zawsze okupiony jest stresem i psychicznym cierpieniem) wspomnienia, ale dzieci nie mają zamiaru im tego ułatwiać. Będą porównywać swoją sytuację „przed” i „po”. Swoje niezadowolenie i gorycz mogą przelewać na rodziców wykorzystując ich poczucie winy. Najlepiej te złe emocje przeczekać, powtarzając sobie, że dzieci mają do nich prawo. Nie można jednak pozwolić, by „załoga przejęła kontrolę na pokładzie.

Witamy na pokładzie

Gdy w rodzinie pojawi się wspólne dziecko obojga rodziców, stanie się ono symbolem porozumienia nowego małżeństwa. Jednak równocześnie „stara załoga” może poczuć się jak żywy dowód błędów przeszłości, związków nieudanych, zakończonych klęską. Nie można ich z tymi emocjami zostawić samych.


Zasłużona kara

Kapitan statku miał zawsze do dyspozycji szeroki wachlarz kar, którym mógł „poczęstować” nieposłuszną załogę. W rodzinie nie potrzeba utrzymywać aż tak żelaznej dyscypliny jak w rejsie, ale czasem bez kary się nie obędzie. Jednak, gdy jeden kapitan ma krótszy „staż” od marynarza, powinien wstrzymać się z karceniem i zdać na drugiego. Jednym słowem: przybrani rodzice temat wyznaczania granic, kar i nakazów powinni (przynajmniej na początku) pozostawić rodzicom biologicznym, za którymi stoi (przynajmniej na razie) większy autorytet.


Jak przetrwać burze?

Jak poradzić sobie z tymi wszystkimi niebezpieczeństwami i poprowadzić „nowy statek” przez „wzburzone morze” bez większych katastrof? Przede wszystkim nie można spodziewać się błyskawicznych cudów. Powiedzenie, iż „nikt nie obiecywał, że będzie łatwo” wyjątkowo dobrze pasuje do tej sytuacji. Trzeba pogodzić się z myślą, że przykrych i trudnych chwil na pewno nie zabraknie. Dlatego niezwykle ważna jest jedność rodziców. Jeśli będą wobec siebie lojalni, jeśli będą się wspierać w podejmowanych decyzjach, mówić jednym głosem i jeśli uzbroją się w tonę cierpliwości to po pewnym czasie powinno udać się stworzenie z dziećmi nowej zgranej „załogi”. Takiej, która będzie umiała przetrwać najcięższe sztormy.

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć